wtorek, 25 września 2012

say my name or say whatever

roztropnie wyciszam toksyczne emocje - gorzkimi łzami demoluję przykre rozczarowania wieczorów intensywnie pachnących wrzosem, desperackim krzykiem unicestwiam zaślepiającą mnie furię, ostrożnie przytomnieję
samotność przestała mnie dotkliwie kąsać, nawet próbujemy się ze sobą zaprzyjaźnić, choć nierzadko czuję w zimnym mroku jej bezduszny, wyrachowany oddech na swoich zgarbionych plecach
teraz jednak wiem, jak skutecznie poskromić jej brutalnie cyniczny charakter
mam połamane serce
i panicznie boję się, że już nigdy nie zdołam go poskładać - że już zawsze będzie takie mizerne, liche i chorowite, że będzie żałośnie utykać na prawą nogę, rozpaczliwie próbując zasłużyć na akceptację mocnego, zahartowanego, męskiego serca, że już zawsze będzie musiało nosić na swoich słabiutkich, wątłych barkach gorycz odrzucenia i krzywdzącego odepchnięcia
nie jestem pewna czy jeszcze chcę kochać
lękam się miłości

3 komentarze:

  1. obiecuję Ci, że to minie.
    może nastąpi przełom, może po prostu uwagę Twojego serca pochłonie coś lub ktoś zupełnie inny. ja przeżywałam to samo do momentu przełomu właśnie i dzięki temu już pół roku jestem wolna. ale mam na myśli wolność duchową, pozytywną, długo wyczekiwaną. brak zniewolenia emocjonalnego. już wkrótce też poczujesz znów to uczucie. ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja dziękuję Ci za komentarz. Też boję się tego, czego Ty się boisz, że już nie umiem kochać. Boję się też tego, że jeśli w moim życiu pojawi się "pierwszy lepszy", który powie mi kilka ładnych słów moje pogruchotane serduszko za nim pójdzie i popełnię kolejne błędy. Nie wiem czy kiedyś przypomnę sobie jak to jest myśleć w romantyczny sposób o kimś innym niż On - w końcu zakochałam się w nim jakieś... prawie siedem lat temu (o Boże!). I wszystkiego się boję i lękam i za wszystkim tęsknię. I nie chcę wiecznej jesienno-zimowej aury w sercu.

    Jeśli spodobał Ci się mój ostatni post... to co powiesz na ten z zeszłego miesiąca?
    http://mniszek-pospolity.blogspot.com/2012/09/chciaabym.html

    OdpowiedzUsuń
  3. Kolejny raz muszę podziękować Ci za komentarz. Właśnie dla takich jak ten ostatni i poprzedni nie rezygnuję z bloga, mimo że nieraz mam ochotę go usnąć - bo za bardzo się uzewnętrzniam.
    Wolałabym żebyś nie marnowała czasu na naukę czytając mojego bloga, bo prawdopodobnie się rozczarujesz... ale nawet nie umiem wyrazić jak jest mi miło po przeczytaniu komentarza o Twoim zamiarze.
    Miłość to strasznie skomplikowana sprawa. I chyba nadałaś właśnie myśl przewodnią mojemu następnemu postowi o Nim. Tęsknota za Nim jest czasami tak duża, że krzywdząc samą siebie brnę w zagmatwane relacje tylko po to, by być bliżej Niego.

    OdpowiedzUsuń